piątek, 30 maja 2014

,,Egzamin na chunina"



5 maj. To będzie moje 6 podejście. Wszystko dokładnie zaplanowałam i jeśli wszystko pójdzie tak, jak na treningu to przejdę. Całe szczęście, że nie wcisnęli mi nikogo do drużyny. Stanowię jednoosobowy zespół. No, w końcu nie bez powodu zwą mnie Samotną Kobrą. Mam dopiero 15 lat, a na genina zdałam 7 lat temu. Chuninem byłabym o wiele wcześniej, gdyby nie było tylu smakowitych kąsków, w których aż chciało zanurzyć się kły.
Za pół godziny zaczyna się egzamin, muszę ruszać.

To napisawszy, zamknęłam swój dziennik i schowałam go do torby. Zeskoczyłam z drzewa, po czym skierowałam się w stronę wysokiego budynku.
Mieszkańcy Konohy przypatrywali mi się z uwagą...i pogardą. Nas, ludzi z klanu Iien'ów zostało mało. Szczerze powiedziawszy, gdy opuściłam rodzinną wioskę śmierci, nie widziałam nikogo. Mimo, iż z charakteru jesteśmy chłodni, to wojna pomiędzy Łuską a Śmiercią wywołała u mnie jeszcze większą nieufność. Mogę liczyć na własne umiejętności, oraz na Savio. Mój wężowy kompan zawsze czekał na sygnał. Na moim ogonie mam wytatuowany symbol kobry. Jego moc jest moim wsparciem.
Dotarłam do budynku, w którym na odbyć się egzamin. Otworzyłam drzwi i stanowczym krokiem ruszyłam w głąb korytarza. Gdy dotarłam do drzwi wejściowych, zaczepił mnie pewien shinobi z Liścia.
- Tu mają wstęp tylko upoważnieni - rzekł krótko.
- No? To ejst jakiś problem? - podsunęłam mu kwitek z przepustką. Spojrzał na mnie lekko drżącym wzrokiem, po czym oddał dokument i otworzył mi drzwi. Weszłam do sali. Roiło się tu od niedoświadczonych geninów. Przemierzając kilku z nich swoim chłodnym wzrokiem, ruszyłam w głąb sali.
- Odwołaj to, Sasuke! - krzyknął jakiś żółto-włosy chłopak nieopodal mnie.
- Wydaje mi się, że w tej kwestii nie tylko ja mam rację - odparł jego towarzysz. Twarz chłopaka poczerwieniała ze wściekłości, po czym dobył kunai'ów i rzucił nimi w czarno-włosego. Ten uniknął ataku, i teraz owe kunai'e leciały wprost na mnie. Sprawnie machnęłam ogonem i oplotłam kunai'e zatrzymując je przed moją twarzą. Powoli odwróciłam się do chłopaka i chłodno na niego spojrzałam. Złamałam kunai'e i wyrzuciłam ich resztki na bok. Zaczęłam powoli zbliżać się do chłopaka rzucając mu groźne i ostrzegawcze spojrzenie. Nic nie mówił, ale jego mina wyrażała więcej niż mogły by to zrobić słowa. Zatrzymałam się przed nim.
- Imię - rzekłam.
- S...słucham?
- Nie mam zamiaru się powtarzać.
- Naruto - powiedział cicho.
- Głośniej.
- Naruto Uzumaki.
- Tak lepiej. Wiesz Naruto...czasami w życiu zdarzają się nieprzewidziane rzeczy - zaczęłam mówić spokojnie ale i ostrzegawczo - Ty i ja dobrze o tym wiemy. Widzisz TO? - pokazałam mu niewielki pusty flakonik. Przytaknął lekko. Pokazałam drugi flakonik. Ten był już pełen. Wewnątrz znajdowała się jasnoniebieska substancja.
- Zawartość tego flakonu należała kiedyś do pewnej osoby. Masz ci los coś mu odbiło, i nadepnął mi na odcisk. Najmocniej przeprosił, po czym powiedział że w zamian mogę wziąć jedną z jego rzeczy w sklepie. Wybrałam jego życie. W tym flakonie, jest jego czakra życiowa. Jeśli nie chcesz, aby i twoja czakra napełniła jeden z moim flakoników, lepiej mi nie podskakuj, rozumiemy się? - zapytałam stanowczo. Był zmieszany, i nic nie mówił.
- A ty tak właściwie to kto? - zapytał w końcu nierozumnie. Oplotłam jego szyję ogonem i zaciskałam pętlę coraz mocniej i mocniej. Wyrywał się, szarpał. Na darmo.
- Lepiej go puść - usłyszałam za sobą - Jeśli go teraz zabijesz, wylecisz. Lepiej poczekaj na jakąś próbę, w której można zabijać. W tedy go sobie weźmiesz.
Odwróciłam głowę. Byłam obserwowana przez czerwonowłosego chłopaka z tykwą na plecach. Był z Piasku. Obok niego byli jego kompani. Wypuściłam Naruto z mojego uścisku i skierowałam się do czerwonowłosego. Przeszłam obok niego, a mijając go powiedziałam:
- Chętnie z tobą zawalczę. Nie strać dużo energii w tym czasie - uśmiechnęłam się i przeszłam dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz