Orochimaru uśmiechnął się złowieszczo, jednak nie wykonał żadnego ruchu. Nagle wysunął swój długi wężowy język i oplótł nim leżący na ziemi miecz. Zrozumiałam. Miał coś nie tak z rękami. Czemu jednak dopiero teraz zauważyłam, że bezwładnie wiszą? Zupełnie tak jakby nie mógł nimi ruszyć.
Stanęłam na jednej nodze i zamknęłam oczy, skupiłam się. Zrobiłam kilka pieczęci, a potem czubkami palców uniesionej przed chwilą nogi narysowałam na ziemi półkole. Otworzyłam oczy i pomyślałam nazwę techniki. Półkole przez moment zabłysło, a następnie jakby się uniosło i trafiło Orochimaru oślepiając go. Była to typowo iluzyjna technika. Nie można jej było zbytnio uniknąć, a tym bardziej rozproszyć. Była szybka i służyła tylko do chwilowego oślepienia przeciwnika. Technika tzw. Półksiężyca, pozwalała "rozpocząć" moją technikę Tańca Śmierci. Nie była ona jakoś idealnie rozwinięta, ani też nie wymagała użycia żadnych pieczęci. To jednak tylko teoria, praktyka w moim wykonaniu wyglądała ciut inaczej. Mój sposób używania jej opierał się na płynnych ruchach, szybkich unikach i precyzyjnych atakach z "zaskoczenia" oraz jeśli tego potrzebowałam wykorzystywania innych technik. Zazwyczaj udawało mi się dzięki niej uniknąć używania Chakry lecz walcząc z Orochimaru.. Choć przewyższałam go szybkością to mógł bez problemu unikać moich ciosów, nie potrafił jednak mnie trafić. W końcu jednak coś musiało się stać. Dostałam mieczem w żebra. Nie miałam żadnej rany, tylko lekkie obicie na boku. Chakra, energia, siła, wszystko w porządku.. Zupełnie tak jakby tej walki w ogóle nie było. Nie używałam do tej pory Chakry.. no dobrze tylko do wykonania iluzji. Jeśli zacznę używać innych technik podczas Tańca Śmierci.. zużyję jej zbyt dużo. To zbyt ryzykowne. Technika jest świetna, przystosowana do moich umiejętności i mogę jej używać w prawie każdej sytuacji, gdy jednak w grę wchodzi zastosowanie przy niej Chakry.. Nie jest to niemożliwe czy też trudne.. po prostu zużywa jej tak wiele, iż gdyby nie zadziałała na przeciwnika byłoby po mnie.. teoretycznie.. Dlatego mogę jej w ten sposób użyć tylko, gdy jestem w 100% pewna, że przyniesie oczekiwany skutek. W przypadku Orochimaru nie miałam żadnej pewności. Jeśli ta technika nie działa, zastosuje inną. Nawet po tak krótkiej wymianie ciosów wiedziałam, że jest tylko jedna, z którą mam szansę go pokonać. A tak chciałam jej uniknąć...
-Niestety ale nie mam czasu na zabawę.-niemalże wysyczał Orochimaru. Pojawili się dziwni ninje, którzy zabrali mojego rannego przeciwnika. Za nimi pobiegło trzech shinobi z ANBU. Więcej już nie wiedziałam. Pieczęć, która mnie przed chwilą łaskawie wypuściła.. działała właśnie w ten sposób. Gdy wiosce coś zagrażało i byłam potrzebna, pojawiałam się w tym świecie, gdy wszystko się kończyło miała znów wracać do pustki.. I tak na okrągło..
Ja jednak nie miałam zamiaru tam wracać. Zaczęłam formować pieczęcie, aby złamać tą mnie więżącą. Szybko.. zanim zostałam pozbawiona Chakry..
I chwila wahania..
Nie udało się?
piątek, 30 maja 2014
"Lea, "Naruto" część 1"
Nagły ból...Tylko tyle czułam. Głos z wnętrza mnie: "Wstawaj śpiochu już czas, abym przejęła kontrolę nad tym ciałem" i moja odpowiedź: Nie. Otworzyłam oczy. Białe oślepiające światło.. W końcu.. Po tylu dniach spędzonych w nieprzeniknionych ciemnościach. Wtem poczułam, że na czymś stoję. Pojawił się świat. Podniosłam głowę...ale dalej czułam się trochę jak we śnie. Patrzyłam.. lecz obraz był niewyraźny i widziałam tylko kolorowe plamy. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki, cichy wdech. "Teraz moja kolej na zabawę tym ciałem" usłyszałam głos w głowie. Nic nie odpowiedziałam. Podniosłam powieki ale tym razem obraz był wyraźny. Byłam zdaje się w jakimś lesie. Bynajmniej nienaturalnym. Wytworzony za pomocą jakiejś techniki? Tylko jakiej? Jacyś martwi ninja leżeli nieopodal mnie. Symbole na ich ochraniaczach.. Nie znałam ich. Nie było mnie tu od jakiegoś czasu, bardzo możliwe, że powstały nowe wioski. Jednak nie tylko oni leżeli bez życia. Leżał tam również... Hokage Ukrytej Wioski Liścia.. Co tu się stało? Jedyną żyjącą osobą był.. jakiś ktoś. Nie znałam go. Nie! Chwila.. Znałam go. ale nie pamiętam kim jest... Jest przeciwnikiem wioski? To on zabił Hokage? Przypatrzyłam mu się. Był zmęczony. Prawdopodobnie przed chwilą znalazł się w obliczu śmierci. Pewnie zużył większość Chakry... Chociaż nie. Nie zużył jej tak wiele jak mi się wydaje. Ma jeszcze duży zapas. Jednak nie wieżę, aby to on był przyczyną złamania więżącej mnie pieczęci. Ludzie mnie nienawidzili, bali się mnie i obwiniali za sprowadzenie Lisiego Demona. Czwarty, tuż przed walką, zamknął mnie więc w "pustce" i założył pieczęć. Ja jednak nie jestem zła. Dlatego miała ona "puścić", gdy wioska będzie potrzebować pomocy.
Jednak nie wierzę, aby stojąca przede mną osoba była głównym zagrożeniem. Choć nie wykluczam tej opcji.
Równie dobrze mógł mnie przyzwać zbieg okoliczności, zbieg niekorzystnych dla wioski wydarzeń. Jedno jest pewne. Muszę pokonać stojącego przede mną osobnika. A ponieważ nie wiem co dokładnie mnie tu przyzwało muszę oszczędzać Chakrę.
-I kogo mu tu mamy?-spytała postać. Ten głos... niemożliwe.. to był Orochimaru. Teraz rozumiem.. On faktycznie był zdolny pokonać Hokage.
Musiałam z nim walczyć lecz nie znam jego technik i umiejętności, a on może znać moje. Największy błąd jaki można popełnić na polu walki to niedocenienie przeciwnika, bo dopóki bitwa się nie skończy.. może paść każdy wynik
-Ja cię poznaję, a ty mnie nie? Szkoda..-powiedziałam
-Jesteś po prostu kolejną osoba do zabicia.
-Zobaczymy jeszcze kto kogo zabije.
Pożałowałam swoich słów. Przed walką zawsze jedna strona się odgraża i straszy przeciwnika, a potem w najbardziej niespodziewanym momencie przegrywa. Skupiłam się i wymieszałam Chakrę, wyczekując odpowiedniego do ataku momentu.
,,Egzamin na chunina"
5 maj. To będzie moje 6 podejście. Wszystko dokładnie zaplanowałam i jeśli wszystko pójdzie tak, jak na treningu to przejdę. Całe szczęście, że nie wcisnęli mi nikogo do drużyny. Stanowię jednoosobowy zespół. No, w końcu nie bez powodu zwą mnie Samotną Kobrą. Mam dopiero 15 lat, a na genina zdałam 7 lat temu. Chuninem byłabym o wiele wcześniej, gdyby nie było tylu smakowitych kąsków, w których aż chciało zanurzyć się kły.
Za pół godziny zaczyna się egzamin, muszę ruszać.
To napisawszy, zamknęłam swój dziennik i schowałam go do torby. Zeskoczyłam z drzewa, po czym skierowałam się w stronę wysokiego budynku.
Mieszkańcy Konohy przypatrywali mi się z uwagą...i pogardą. Nas, ludzi z klanu Iien'ów zostało mało. Szczerze powiedziawszy, gdy opuściłam rodzinną wioskę śmierci, nie widziałam nikogo. Mimo, iż z charakteru jesteśmy chłodni, to wojna pomiędzy Łuską a Śmiercią wywołała u mnie jeszcze większą nieufność. Mogę liczyć na własne umiejętności, oraz na Savio. Mój wężowy kompan zawsze czekał na sygnał. Na moim ogonie mam wytatuowany symbol kobry. Jego moc jest moim wsparciem.
Dotarłam do budynku, w którym na odbyć się egzamin. Otworzyłam drzwi i stanowczym krokiem ruszyłam w głąb korytarza. Gdy dotarłam do drzwi wejściowych, zaczepił mnie pewien shinobi z Liścia.
- Tu mają wstęp tylko upoważnieni - rzekł krótko.
- No? To ejst jakiś problem? - podsunęłam mu kwitek z przepustką. Spojrzał na mnie lekko drżącym wzrokiem, po czym oddał dokument i otworzył mi drzwi. Weszłam do sali. Roiło się tu od niedoświadczonych geninów. Przemierzając kilku z nich swoim chłodnym wzrokiem, ruszyłam w głąb sali.
- Odwołaj to, Sasuke! - krzyknął jakiś żółto-włosy chłopak nieopodal mnie.
- Wydaje mi się, że w tej kwestii nie tylko ja mam rację - odparł jego towarzysz. Twarz chłopaka poczerwieniała ze wściekłości, po czym dobył kunai'ów i rzucił nimi w czarno-włosego. Ten uniknął ataku, i teraz owe kunai'e leciały wprost na mnie. Sprawnie machnęłam ogonem i oplotłam kunai'e zatrzymując je przed moją twarzą. Powoli odwróciłam się do chłopaka i chłodno na niego spojrzałam. Złamałam kunai'e i wyrzuciłam ich resztki na bok. Zaczęłam powoli zbliżać się do chłopaka rzucając mu groźne i ostrzegawcze spojrzenie. Nic nie mówił, ale jego mina wyrażała więcej niż mogły by to zrobić słowa. Zatrzymałam się przed nim.
- Imię - rzekłam.
- S...słucham?
- Nie mam zamiaru się powtarzać.
- Naruto - powiedział cicho.
- Głośniej.
- Naruto Uzumaki.
- Tak lepiej. Wiesz Naruto...czasami w życiu zdarzają się nieprzewidziane rzeczy - zaczęłam mówić spokojnie ale i ostrzegawczo - Ty i ja dobrze o tym wiemy. Widzisz TO? - pokazałam mu niewielki pusty flakonik. Przytaknął lekko. Pokazałam drugi flakonik. Ten był już pełen. Wewnątrz znajdowała się jasnoniebieska substancja.
- Zawartość tego flakonu należała kiedyś do pewnej osoby. Masz ci los coś mu odbiło, i nadepnął mi na odcisk. Najmocniej przeprosił, po czym powiedział że w zamian mogę wziąć jedną z jego rzeczy w sklepie. Wybrałam jego życie. W tym flakonie, jest jego czakra życiowa. Jeśli nie chcesz, aby i twoja czakra napełniła jeden z moim flakoników, lepiej mi nie podskakuj, rozumiemy się? - zapytałam stanowczo. Był zmieszany, i nic nie mówił.
- A ty tak właściwie to kto? - zapytał w końcu nierozumnie. Oplotłam jego szyję ogonem i zaciskałam pętlę coraz mocniej i mocniej. Wyrywał się, szarpał. Na darmo.
- Lepiej go puść - usłyszałam za sobą - Jeśli go teraz zabijesz, wylecisz. Lepiej poczekaj na jakąś próbę, w której można zabijać. W tedy go sobie weźmiesz.
Odwróciłam głowę. Byłam obserwowana przez czerwonowłosego chłopaka z tykwą na plecach. Był z Piasku. Obok niego byli jego kompani. Wypuściłam Naruto z mojego uścisku i skierowałam się do czerwonowłosego. Przeszłam obok niego, a mijając go powiedziałam:
- Chętnie z tobą zawalczę. Nie strać dużo energii w tym czasie - uśmiechnęłam się i przeszłam dalej.
czwartek, 29 maja 2014
Na początek...
Ohayo!
Wyjaśnię na jakiej zasadzie opiera się owy blog.
Otóż ja (Kira) piszę głównie fan made z postaciami z przeróżnych anime x OC (czyli ja). Inaczej mówiąc, wyobrażam sobie różne momenty z anime z udziałem mojej wyimaginowanej postaci (a jako że aw głowie mam różne pomysły, to pojawią się i opowiadania romantyczne, jak i krwawe i mroczne :P).
Na pierwszy ogień pójdzie dobrze znane anime, Naruto. Prawdopodobnie pojawi się także Fairy Tail, Kuroshitsuji czy Hunter x Hunter.
To na tyle.
~ Kira
Subskrybuj:
Posty (Atom)